niedziela, 4 października 2015

Pamiętnik Adama

Poniedziałek, 2 dni po stworzeniu świata
Mijają już dwa dni od czasu gdy Bóg stworzył świat. Pierwszego dnia w Eden było tak pięknie i spokojnie. Strumyk wolno płynął cichutko szumiąc, na paru drzewach siedzące ptaki radośnie podśpiewywały rożne melodie, a cały świat się weselił. Teraz też cały świat się cieszy, oczywiście nie wliczając mnie. Ja się nie cieszę, ponieważ w moim  niczym nie zakłóconym porządku pojawił się niestety mały problem, a tak właściwie to nowe stworzenie o długich włosach chodzące za mną krok w krok, od świtu do zmierzchu, nie dające mi również tym samym spokoju i odpoczynku.

Wtorek
Dzisiaj o świcie poszedłem na samotny i spokojny spacer po Eden. Niestety moja krótka wycieczka nie okazała się być taka samotna jak myślałem, gdyż za mną przyszła... nowa istota. Już nasz piękny rajski ogród nie jest taki jak przedtem... NASZ? Skąd ja znam to słowo? No tak - nowe stworzenie go używa.

Środa
Nareszcie zrobiłem sobie coś w stylu łóżka z dachem z liści, nowe stworzenie nazywa to hamakiem, tylko dla tego, że moje posłanie się kołysze. Najgorsze jest to, że to stworzenie tez takie chce i muszę zrobić jeszcze jedno. Muszę, tak muszę, bo jak powiedziałem, żeby samo sobie zrobiło, to z twarzy istoty zaczęła wylewać się woda, a tak dokładnie nie z twarzy tylko z otworów, którymi patrzy.

Czwartek
Dzisiaj wymyśliłem idealną nazwę dla tej dziwnej istoty, KOBIETA. Wszystko się od czegoś wzięło, KO od KOkosów, bo istota zjada je w przerażających ilościach, BIE od BIEdronek, które stworzenie tak bardzo lubi, TA od TAlentu do psucia mi dobrego humoru i nastroju. Moim zdaniem całe to słowo pasuje do niej idealnie.

Piątek
Dzisiejszy dzień był bardzo radosny, tym razem również dla mnie, ponieważ cały dzień kobieta oglądała Eden i wszystkie tutejsze zakamarki, więc cały dzień miałem dla siebie. Dzisiaj również zaprzyjaźniłem się z wesołą papugą Nimfą , którą uczę mówić.

Sobota
Nie mogę uwierzyć, że już tydzień jestem na tym świecie. Ale pewna rzecz mnie niepokoi. Ewa, bo tak nazywa się owa kobieta, powiedziała mi raz, że pewien wąż zachęcał ją do zjedzenia jabłka akurat z tego drzewa, z którego Bóg zabronił nam jeść. Mnie też namawiała abyśmy razem go spróbowali, lecz się nie zgodziłem i tym samym powstrzymałem Ewę. Czuję jednak, że ten dziwny wąż może w końcu skusić naiwną Ewę.

Poniedziałek
Dzisiaj Ewa postanowiła pozmieniać nazwy zwierząt w Eden, ponieważ według niej nazwy dotychczasowe są niemądre. Moim zdaniem nazwa Koko jest dużo lepsza niż jakieś tam Dodo. Planowała zmienić nawet nazwę mojej papugi Nimfy, ale na to już jej nie pozwoliłem.

Czwartek
Wreszcie wybudowałem sobie mały domek na plaży dla ochrony przed burzą, deszczem i słońcem,  nie mogłem tam jednak w spokoju odpoczywać, gdyż kobieta tam wtargnęła zanim ja sam zdążyłem tam wejść. Próbowałem ją wypchnąć, lecz znowu rozpoczęła ’’płakać’’ jak to ostatnim razem nazwała i niestety musiałem pozwolić jej zostać u mnie.

Sobota
Dzisiaj wybrałem się na kolejny spacer po Eden, niestety Ewa za mną poszła i cały czas coś mówiła. Sądzę, że jakbym chciał coś powiedzieć nie dała, by mi dojść do głosu. Nawet moja papuga zatykała uszy od jej ciągłego gadania.                 

Środa
Ewa zjadła owoc z zakazanego drzewa i zostaliśmy wygnani przez Boga z Eden. Tak mi głupio, że dałem się namówić Ewie na zjedzenie tego owocu. Musieliśmy zostawić w Eden wszystko co mieliśmy i rozpocząć życie poza Ogrodem- czuje się tak okropnie…